Kulinarne podróże...

Po raz kolejny odpuszczam historię na rzecz kontynuowania wątku kulinarnego. Nie odświeżę jednak zapisków następnym przepisem na marokańskie danie. Inspirowana prezentem- książką o podróżach i jedzeniu pt. „Cztery strony smaku”, skłoniłam się do refleksji, że to nie smak „talerza” mówi o jego wyjątkowości, a smak tego co nas otacza… w jakich okolicznościach się znajdujemy i z kim. Czy marokański tajin smakowałby tak samo podany w polskiej restauracji? Nie sądzę.

Najmilej wspominam posiłki spędzone w gronie wspaniałej, ciepłej marokańskiej rodziny, która traktowała nas jak gości honorowych. Śniadanie było ucztą dla wielu zmysłów. Stół był suto zastawiony świeżym, pachnącym pieczywem, na uboczu stał przygotowany gorący termos z kawą lub tradycyjnie zaparzona marokańska herbata z cukrem. Nie mogło zabraknąć prawdziwej oliwy z oliwek, sadzonych jajek z aromatycznymi przyprawami… Jednak to ludzie czynili ten posiłek wyjątkowym. Pełni serdeczności pragnęli, byśmy byli najedzeni i zadowoleni. Ten posiłek po prostu jednoczył. Nie było miejsca na spory, niedopowiedzenia, a przy tym wszystko smakowało inaczej- intensywniej i zdrowiej.

Słodka kolacja, stół zastawiony naleśnikami, ciastkami, miodem i smarowidłem, które nie do końca mi podeszło ;)

Marokańska kefta, czyli pulpeciki z warzywami we własnym sosie, oliwki i gotowana papryka

Kuskus, jagnięcina i gotowane warzywa, do tego coś w rodzaju naszej maślanki ;)

Oto jak jadaliśmy posiłki u naszej rodzinki. Pozdrowienia!


Na co dzień ludzie za czymś gonią, posiłek nie ma większego znaczenia. Kupuje się na szybko kanapkę, zagląda do baru za obiadem, ale to niestety nie smakuje tak, jak smakują posiłki w podróży, poznając nowych ludzi, nowe miejsca, nie spiesząc się nigdzie… W podróży docenia się okoliczności, docenia się widoki, docenia się to, że czas stoi w miejscu, że można się cieszyć chwilą.
Ciekawy klimat miało również spożywanie posiłków na lokalnych soukach. Nie odstraszał nas fakt, że za 1zł można było zjeść kanapkę od pana, który kawałek dalej wyrzucał śmieci, a jego stoisko do najczystszych nie należało. Wszyscy Marokańczycy tam jedli, nikt nie chorował. Chcieliśmy być jak najbliżej lokalnej społeczności, za co byliśmy doceniani i chwaleni. Pomimo bariery językowej, można było wyczuć ciepło i znów serdeczność. A zakupione świeże bułeczki z przyprawionym mięskiem/rybą i ostrym sosem pamiętam do dziś- były rewelacyjne i nie do podrobienia. Co lepsze, w towarzystwie panów sprzedawców można było opchnąć i ze trzy, a człowiek nadal był głodny ;-) Takich stoisk tam pełno, a oczu, które były zdziwione, że się w ten sposób stołujemy było nie mało.

Nasze pierwsze budkowe, nocne jedzenie. Smakowało tym bardziej, że byliśmy bardzo głodni :)

Tradycyjna herbata z cukrem i miętą przy okazji posiłku

Ryby zakupione przez nas, wypatroszone na innym stoisku, a przy jeszcze innym przyrządzone :)

Mix owoców morza w lokalnej knajpce, najlepsza była czerwona pasta- harissa. Przepis notkę niżej :P

Warzywny tajin po kilku godzinach spaceru nawet smakował mięsem :P


Wyobrażacie sobie, że surowa papryka może smakować bardziej wyjątkowo niż na co dzień? Albo pomidor? Umówmy się, że w Maroku na pewno warzywa i owoce mają więcej smaku niż nasze polskie po sezonie, ale nie w tym rzecz. Tam smakowało to inaczej, bo było dane od serca. Smakowało inaczej, bo mogliśmy z panem, który nam całą siatę podarował, wypić herbatę. I owszem, głównie porozumiewaliśmy się migi, ale pan miał dobre serducho i był nas ciekawy. Z tej siatki zapamiętam chyba najbardziej melona, który był już przejrzały i miękki. Smak nie do opisania, jakby w jednej połówce było z 10 łyżeczek cukru- był soczysty, przepyszny!

Mogę wybrać się do restauracji na dobry obiad, ale to już jest inne doświadczenie. Skupiam się na talerzu. Mogę poznać nowe smaki, z pewnością ciekawe, ale nie wiem, czy zapamiętam to wydarzenie na dłużej. Najwspanialej jest podróżować i jeść, łączyć te dwie rzeczy! Człowiek się nie tylko rozwija kulinarnie, ale i duchowo. Polecam lekturę „Czterech stron smaku”, mam nadzieję, że poszerzy perspektywy i jedzenie nie będzie dla Was tylko paliwem ;-)


Czytaj dalej...
Smak na podróż © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka