Stary człowiek i może...

W odruchach swoich ludzkich dość normalnym zjawiskiem było, że widok starszego pana mnie rozczulał. Może nie do końca KAŻDEGO starszego pana. Rozczulał mnie widok dziadka (tutaj po prostu starsza osoba), którego twarz mówiła, że wiele w życiu przeżył. Rozczulał mnie widok dziadka, któremu do przeżuwania jedzenia zostały dwa zęby. I rozczulał mnie widok dziadka, który mimo trudów życia potrafił się szczerze uśmiechnąć i powiedzieć, że żyje się mu dobrze.

Rozczulał, bo już nie rozczula.

Potraficie sobie wyobrazić chudego jak szczypior pana w wieku 80+, który w gruncie rzeczy ledwo stoi na nogach, a po głowie chodzi mu jedno? Ja sądziłam, że po pewnym okresie życia wszelkie zachcianki i myśli o mizianiu wyparowują z mózgownicy. Przekonałam się jednak, że nie. I to przy okazji wizyty w marokańskiej mieścinie Sidi Ifni. Co więcej, razem z moim body guardem!
Otwartość Marokańczyków na początku mnie zadziwiała. Nawet mężczyźni w stosunku do siebie wymieniali całusy, łapali się za ręce. Normalna rzecz, przecież kobiety też w ten sposób funkcjonują. Dlatego wszelkie przejawy otwartości wobec mnie, np. całus, poklepanie po ramieniu, przytulenie, traktowałam jako coś miłego i że oni tak po prostu mają. I na czymś takim można relacje budować, gorzej, jeśli dziadek ‘ledwo widzę i stoję’ uśmiecha się, ukazując swoje dwa czarne zęby i jednocześnie maca mnie po tyłku. Wyobrażacie sobie? W pierwszej chwili włączyłam wszystkie swoje procesy myślowe. Dać po łapach, dać się obmacać, czy może grzeczniej jakoś? Postanowiłam rękę odtrącić, pokazać, że nie wolno i się głupio uśmiechnąć. Nieważne, czy dziadek znał jakikolwiek inny język niż arabski, bo ten, w którym dostał komunikat, jest dość uniwersalny i można jasno zrozumieć przekaz.

Jak możecie się domyślić, po lewej dziadek Hussein ściśle kontrolujący, czy mi się dobrze śpi :P

Skądże… Dawid w najlepsze siedzi naprzeciwko mnie, ale dziadek niezrażony i znowu wykorzystuje okazje do przytulenia i pomasowania plecków. Nie wiem, co to panu dało, bo i chyba sprzęt nie działa już tak jak powinien, ale widać, że nie daje za wygraną. Nawet powołanie się Dawida na mojego brata i zagrożenie, że Allah patrzy i Allah ukarze sprawdziło się częściowo, bo dziadek dał sobie spokój na noc, ale rano przy śniadaniu ręce znów powędrowały w dół moich pleców. Poważnie, kolejna podróż odbędzie się z paralizatorem albo dmuchaną lalką, może i dziadka takie rozwiązanie zadowoli. Bo czego dziadkowi nie można odmówić, to na pewno uporu. Gdybyśmy zostali na dłużej, pewnie by palił głupa dalej, na szczęście po śniadaniu odmaszerowaliśmy, zostawiając pana samego z jego zapewne obrzydliwymi fantazjami :-]

Niesmak niestety pozostał, bo dziadziuś miał rozczulić, a zamiast tego po prostu mnie wkur*** :P

Wnętrze namiotu, w którym spędziliśmy noc wraz z podekscytowanym dziadkiem :P

Zdjęcie namiotu z zewnątrz po ucieczce od niezaspokojonego dziadka Husseina :P


Przypominam, że jeśli macie jakieś pytania, to śmiało możecie pisać w komentarzach lub wbijajcie na fanpage https://www.facebook.com/Przekornie?fref=ts :)

Jeśli chcecie zaś zobaczyć na własne oczy krótką relację z wizyty w namiocie z dziadkiem Husseinem, to zapraszam na https://www.youtube.com/watch?v=f5bZxJfp47s Akcja właściwa od 3:45 do 4:40 :-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Smak na podróż © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka